Mentionsy

Radio Wnet
04.11.2025 07:06

Karnowski po odejściu z Fratrii: Chciałem się dogadać, ale usłyszałem, że się nie stawiłem w pracy


Po odejściu z Fratrii i Telewizji wPolsce Michał Karnowski zaczyna od nowa – w internecie. – Nie chcę mówić o mobbingu, ale było ciężko. Teraz mamy wolność i własny mikrofon – mówi w Radiu Wnet. 

Tak, wystartowaliśmy z kanałem „TAK” – Karnowski, Adamczyk, Tulicki. W trójkę robimy komentarze, wywiady, analizy. To współczesna forma rozmowy o Polsce

– mówi Michał Karnowski.

Karnowski odchodzi od Fratrii

Dziennikarz i publicysta opowiada, że jego odejście z Telewizji wPolsce24 i grupy Fratria nie było dla niego łatwe.

Zawsze, gdziekolwiek pracuję, wkładam w to całego siebie. Te media współtworzyłem od początku, ale w pewnym momencie pojawił się inwestor, duży kapitał – a za tym zawsze idzie też kontrola. Przez długi czas wszystko działało dobrze, ale potem coś zaczęło się psuć

– mówi.

Ostatnim projektem, za który odpowiadał, była Telewizja wPolsce24.

Mało kto wierzył, że przy tak silnej Republice można wbić się z nowym kanałem. A jednak mieliśmy siedem miesięcy wzrostów z rzędu. W czerwcu stacja była trzecia na rynku; za nami znalazły się Neo TVP Info i Polsat News

– mówi.

Potem pojawiła się presja. Nie chcę używać słowa „mobbing”, ale było ciężko. W końcu zwolniono Marcina Tulickiego. Ja też postanowiłem odejść. Chciałem się dogadać po pokojowo, bo to kawał życia i wciąż moi przyjaciele, moi współpracownicy, no ale te moje próby spełzły na niczym. Ostatecznie usłyszałem, że podobno się nie stawiłem w pracy, chociaż złożyłem wniosek o urlop i nikt mi nie powiedział, że on nie jest zaakceptowany

– opowiada Karnowski.

Nowy kanał na YouTube

Po odejściu z telewizji ruszył z nowym projektem.

Nie mieliśmy gotowego planu, ale YouTube to dziś najtańszy i najbardziej demokratyczny sposób komunikacji. Mamy już prawie 10 tysięcy subskrypcji po kilkudziesięciu godzinach, co bardzo nas cieszy

– zaznaczył.

Nowy format działania

W rozmowie zwraca uwagę, że internet to wolność, ale innego rodzaju:

W tradycyjnych mediach mamy ograniczenia redakcyjne. W internecie nie ma cenzora, ale są algorytmy. Na YouTube istnieje lista słów, których lepiej nie używać – „wojna”, „Ukraina”, „Gaza”… To też forma kontroli

– mówi.

Karnowski odpiera też zarzuty, że dziennikarze jego pokolenia nie odnajdą się w sieci.

Nie jesteśmy za starzy. Jeśli masz coś do powiedzenia, pasję i chcesz dotrzeć do ludzi – przebijesz się wszędzie. Internet jest demokratyczny

– prognozuje.

Na koniec dodaje: W telewizji trzeba być spiętym, a w internecie można być sobą. Właśnie dlatego kanał „TAK” jest taki, jacy jesteśmy naprawdę.