Mentionsy

Radio Wnet
07.11.2025 10:27

Energia nie jest odnawialna, energia się tylko zużywa — eksperci o rzeczywistych kosztach OZE

Dr Jerzy Majcher i prof. Ludwik Pieńkowski analizują wskaźnik i EROI i ujawniają prawdziwe koszty energii odnawialnej. Wzywają do stworzenia prawa zmuszającego inwestorów OZE do odpowiedzialności.
EROI (Energy Return on Investment) to wskaźnik, który wyznacza stosunek energii użytecznej do energii zainwestowanej. Dr Majcher zaznacza, że według tej miary, najbardziej opłacalnym źródłem energii jest atom:

W przypadku technologii jądrowych, wskaźnik EROI jest najwyższy. On wynosi 75. Krótko mówiąc, jeżeli wkładam jedną złotówkę, to z pracy elektrowni jądrowej dostaję 75. Jeżeli dzisiaj jesteśmy na poziomie wiatraków, które wymagają magazynowania, to wiatrak w najlepszej lokalizacji morskiej, gdzie jest tego wiatru najwięcej, mamy na poziomie 1,8 z magazynem.

Ekspert ds. energetyki wskazuje, że gdy poziom opłacalności EROI jest na poziomie 7 lub wyższym, to energia się opłaca. Dla porównania, energia wiatrowa i fotowotaika są poniżej tego wskaźnika, a węgiel znajduje się na drugim miejscu pod względem rentowności, ponieważ osiąga poziom w granicach 30-34.

Odnawialne źródła energii pod ostrzałem

Eksperci wskazują na fizyczne ograniczenia i niestabilność OZE:

Energia nie jest odnawialna, energia się tylko zużywa.

~ zauważa dr Majcher, podkreślając, że źródła pogodozależne powodują zakłócenia w systemie i wymagają kosztownego bilansowania.

Króluje takie przekonanie, zwłaszcza wśród zwolenników OZE, że energia to jest taki magazyn, do którego można wszystko wrzucić, a odbiorcy sobie wezmą, co chcą i kiedy chcą. Otóż nie. Prąd elektryczny płynie mniej więcej z prędkością światła. I co to powoduje? Że w każdej chwili czasu tyle energii, ile jest wyprodukowane, musi być skonsumowane.

~ dodaje prof. Ludwik Pieńkowski.

Odpowiedzialność inwestorów: „płacz i płać”

Profesor fizyki po raz kolejny apeluje o odpowiedzialność inwestorów i zmiany legislacyjne. Według niego należałoby wygasić zapisy ETS-u i inne rozporządzenia unijne nanoszące koszty na lokalne gospodarki.

Bazując na bardzo ważnym zapisie europejskich traktatów, czyli solidarności, uważam, że te koszty muszą ponosić Ci, którzy psują. Dzisiejszy system jest taki, że inwestorzy OZE, jak tylko wyprodukują prąd, to ty, szaraczku, masz ten prąd łapać i używać. A jak nie łapiesz, to płacz i płać. Jeżeli nie potrafisz go zużyć, to zbuduj sobie magazyn energii. Ponieś koszty. Jeżeli nie dotarło do ciebie ta energia, to zapłać za rozbudowę sieci. Krótko mówiąc, całe koszty są po stronie odbiorców.

Moc bierna - cichy koszt systemu

Eksperci zwracają szczególną uwagę na regulację dotyczącą poboru mocy biernej, która, jak zaznaczają, jest droższa niż moc czynna. Dr Jerzy Majcher podaje przykład:

Jeden z wójtów, który sobie zażyczył wielką farmę fotowoltaiczną u siebie na poziomie jednego megawata, kiedy mu przyszedł rachunek za moc bierną pojemnościową, to się okazało, że moc czynna, niewielka, którą wytworzyły źródła fotowoltaiczne, ta farma fotowoltaiczna, zarobiła mniej niż musiał zapłacić za moc bierną pojemnościową.